Mrozowski razem z Szaleńcem uzyskali łącznie zaledwie 43,7 % głosów (dla porównania: w Lublińcu Maniura wygrał w I turze dostając 80,5%). A jednak to właśnie jeden z nich zostanie burmistrzem Czeladzi. Szkoda, że nie mogę się z nimi zmierzyć w II turze. A może rozsądną byłaby zmiana dopuszczająca do II tury tych, którzy łącznie uzyskali ponad 50%?
Długo zastanawiałem się jak się zachować.
Podczas narady w Czeladzkim Stowarzyszeniu Nowoczesne Miasto, większość była za niepopieraniem kogokolwiek, część za Szaleńcem, a zaledwie jedna osoba za Mrozowskim.
Podczas moich wielu czeladzkich rozmów proporcje były podobne.
Wg mnie niezagłosowanie bądź zagłosowanie celowo nieważne, to tylko symboliczny gest. Nawet gdyby wszyscy się tak zachowali, to i to w ostateczności burmistrz zostałby wybrany z tej dwójki na zasadzie losowania. A więc lepiej jednak dokonać wyboru. Każdy ma różną ocenę tych kandydatów, niemniej każdy w jednym lub drugim znajdzie bardziej pasujące mu cechy. A więc, skoro nie ma możliwości innego wyboru, trzeba spośród nich wybrać lepszego dla miasta. Wielu powie: wybrać mniejsze zło. Ale często tak właśnie jest.
Wielokroć podczas własnej kampanii używałem argumentu, że chcąc oczekiwać zmian, należy zmienić władzę.
Mrozowski już był burmistrzem. Wprawdzie zna to miasto jak własną kieszeń, ale już raz dostał wystarczająco mocną czerwoną kartkę. Gdyby rzeczywiście był dobrym burmistrzem, miałby znacząco większe poparcie w I turze, a nie marne 24%. Widać z tego, że jego inne osobowościowe cechy wymagałyby poważnej rewizji, ale nie wierzę, by zdolny był do tego ponad 60-letni człowiek. Ostatnio pomagał w zarządzaniu Wojkowicami, a efekt tej pracy jest taki, ze walcząca o reelekcję pani burmistrz – jak nasza – odpada w I turze. Zatem Mrozowski odpada.
Szaleniec burmistrzem nie był. Był wprawdzie wiceburmistrzem, ale to jednak nie to samo. Niewiele wiem o tym, jak potrafi zarządzać, jeszcze mniej o tym jak szanuje publiczne pieniądze. Nic o jego kreatywności i nic o jego rzeczywistej, a nie plakatowej odwadze i rozwadze.
Niemniej – chcąc być w zgodzie z tym co sam głosiłem – nie mam wyboru. Daję szansę Szaleńcowi. Zagłosuję na niego z nadzieją, że lepiej niż Mrozowski będzie rządził naszym miastem. Zagłosuję na niego z świadomością, że fakt iż właśnie on zostaje burmistrzem mojego miasta, to lekki chichot demokracji. Zagłosuję na niego z większym ryzykiem dla siebie samego. Już dziś bowiem nie boję się rywalizacji z Mrozowskim za cztery lata i politycznie lepiej byłoby dla mnie, gdyby to on wygrał. Ale Szaleniec to niewiadoma. Kto wie? Jest szansa, że się sprawdzi i wówczas trudno będzie z nim wygrać stołek burmistrza, jeśli zawalczy o reelekcję. Ale to będzie znaczyć, że w Czeladzi jest lepiej, więc spoko. Tu o to przecież idzie.
Zgodnie z deklaracjami będę mu pomagał (tak jak i Mrozowskiemu, jeśli to on wygra II turę) w każdej dobrej rzeczy dla miasta.
Fajnie, że czas nieubłaganie płynie. Niedawno byłem bardzo ciekaw niedzieli 16.11 a teraz wielcem ciekaw czeladzkiej przyszłości. Będę ja współtworzył, wiec tym bardziej.