Dotarło do mnie takie zapytanie od znajomego czeladzianina
Panie Stanisławie, Pozwolę sobie zapytać.Czy ma Pan wizję, pomysł na czeladzki sport, kluby sportowe, szkolenie dzieci, infrastrukturę, dotowanie, zarządzanie? Myślę tu w szczególności o dzielnicy Piaski, która zatrzymała się na latach 80-tych?Jeżeli znajdzie pan czas, to proszę o krótką informację na ten wąski temat.Pozdrawiam i życzę powodzenia w „meczu”
Panie Jacku
znamy się trochę i Pan wie jakie jest moje prywatne podejście do sportu. Gdyby w ramach wyborów na burmistrza, można było powalczyć w rywalizacji sportowej, już dziś wiedziałbym, że wygrałem wybory. Sadzę, że nie tylko Malczewski, Mrozowski czy Kozłowski, ale i młodszy ode mnie dwukrotnie Szurdyga, nie mieliby większych szans w pojedynku w jakiejkolwiek dyscyplinie. Ale w ten sposób może mogę świecić tylko własnym przykładem i niestety nie da to rozwiązania czeladzkich, sportowych problemów.
Oto realne możliwości:
– pieniądze miasta – aktualnie niestety niewielkie, obarczone zadłużeniem, koniecznością spłat kredytów, z perspektywą wielu istotnych a koniecznych (i w opinii większości ważniejszych niż sport) wydatków typu kanalizacja miasta, drogi, remonty, itd., itd. Niemniej może Rada Miejska uzna potrzebę sportu i w ramach skromnych możliwości budżetu zwiększy pulę środków przeznaczonych na sport.
Liczę na to, że możliwości budżetowe miasta będą ulegać poprawie. Są gminy w Polsce, które mają znacząco większe niż my dochody na jednego mieszkańca. To czasem zasługa mądrze rządzących władz, często szczęścia wynikającego z położenia geograficznego czy geologicznego (ten okres, niestety, Czeladź ma już za sobą). Jeśli uda się unormować sytuacje dotyczącą czeladzkich nieruchomości, jeśli uda się przyciągnąć do Czeladzi nowych inwestorów, zatrzymać odpływ mieszkańców, wówczas sytuacja finansowa miasta powinna zacząć się poprawiać i wtedy oczywiście łatwiej będzie znaleźć więcej pieniędzy nie tylko na sport. Bo matematyka jest tu prosta – 2% od 100 mln to 2 mln, ale od 150 mln, to już 3!!!
– rozważenie zmiany struktury funkcjonowania sportu w mieście. Obecnie to MOSiR i różne kluby. Sporo obiektów do utrzymania, które generują koszty. A przecież może da sie poustawiać to trochę inaczej, by pojawiły się również przychody? Generalnie problem wymaga sporej analizy – kosztów funkcjonowania, kosztów “sportowych” etatów miasta, utrzymania obiektów, przełożenia na efektywność pracy z młodzieżą itp.
– umożliwienie i pomoc klubom i stowarzyszeniom związanym z czeladzkim sportem w prowadzeniu działalnosci gospodarczej. Pomoc miasta w tym zakresie w sensie nieruchomościowym(?)
– lobbing na rzecz czeladzkiego sportu – zaangażowanie władz miasta w sportową promocje miasta. Wykorzystanie do tego celu czeladzkich kontaktów – może znowu będziemy mieć jakąś znaną w Polsce postać z Czeladzi, może uda się taką postać wylansować i wówczas to ona przyciągnie do nas inwestorów i sponsorów. Niedawno jeszcze mieliśmy czeladzkiego senatora i ten okres – może nie tylko z jego winy – nie został wykorzystany.
– otworzenie nieformalnego ciała doradczego typu rada sportu. Comiesięczne spotkania z burmistrzem miasta, podczas spotkań konsultowanie, omawianie, rozważanie, dyskutowanie, sugerowanie. Generalnie szukanie rozwiązań i dbanie o to, by sprawiedliwie dzielić to co mozna podzielić.
Sport jest bardzo istotny. Dla wielu ludzi jest problemem marginalnym, wielokroć mniej istotnym niż np. potrzeba skanalizowania jakiejś ulicy. Ale sport to nie tylko kwestia bieżąca, to kształtowanie postaw. To szukanie i naśladowanie wzorów. Mój 12-letni syn ma na ścianie w pokoju zdjęcie Messi`ego i zdarza mi się żartobliwie spierać się z nim o wyższości Ronaldo (Lubańskiego, niestety, nie kojarzy). Dla niego sport jest ważny, ma wzorzec, ma cel. Sport jest elementem jego życia, uczy go dyscypliny, wyznaczania i osiągania celu. Ale kiedy idę do WOPRowców na szkolnym basenie i widzę, ze podczas lekcji w-f w wodzie jest dwóch chłopców, a reszta szóstej klasy siedzi na ławce, to szlag mnie trafia.
Tym bardziej widzę wówczas potrzebę pomocy ludziom w klubach i stowarzyszeniach, którzy społecznie z z lokalnego, miejskiego patriotyzmu walczą o swoje kluby i swoich wychowanków.
Jeśli uda mi się wygrać te wybory, poświęcę sporo energii by po prostu pomóc czeladzkiemu sportowi.
A co Pan radzi Panie Jacku?